sobota, 14 stycznia 2012

czy warto by wszyscy zawsze Cię lubili?

Laughing girl
from Flicker Doug


Piękna Bajka Syberyjska:

W pewnej wiosce żyła rodzina, w której na świat przychodziły same dziewczynki.
Ojciec bardzo chciał mieć syna i ciągle powtarzał ze smutkiem: "Już nikogo nie nauczę tego, co powinien wiedzieć i umieć mężczyzna".
Podobnie jak każdy mężczyzna z jego plemienia marzył,
że jego syn wygra kiedyś doroczny wyścig koni.
Mogli brać w nim udział tylko chłopcy i mężczyźni.
Ojciec nie lubił się jednak martwić zbyt długo.
Postanowił, że nauczy wszystkiego najstarszą córkę.
Od najmłodszych lat traktował Mernen jak chłopca.
Kąpał ją w zimnej wodzie, nosił na mrozie. dziewczyna stawała się odważna i zwinna. Nie bała się bólu.
Matka pozwalała, by ojciec spędzał z Mernen wiele czasu. Pragnęła dla niej jednak tego czego wszystkie matki chcą dla swoich córek. Uczyła ją co powinna umieć kobieta. Zaplatała włosy, śpiewała piosenki, kazała opiekować się siostrami.
Mernen podrosła. W oczach ojca była silna jak chłopak. Ktoś kto nie wiedział, że jest dziewczyną, widząc jak pewnie jeździ konno i odczytuje ślady przysiągłby że Mernen to chłopiec. Matka widziała w niej posłuszną dziewczynę o pięknych zaokrąglonych kształtach. Była pewna, że jej córka urodzi wiele dzieci.
Nie tylko rodzice widzieli Mernen inaczej. Krewni nie raz sprzeczali się w swoim gronie, czy dziewczyna jest szczupła czy też nie, wysoka czy niska. Nawet jej włosy jedni postrzegali jako ciemne, inni jako jasne. Nie mogli dojść do zgody nawet gdy Mernen stała między nimi. Te sprzeczki nie prowadziły do niczego, bo każdy i tak pozostawał przy swoim zdaniu.

Mernen spostrzegła, że przy odrobinie wysiłku z jej strony lubi ją każdy. Stawała się taka, jaką chciano ją widzieć. Wobec dziewcząt i starszych kobiet była łagodna i nieśmiała. Galopując z chłopcami po stepie, żartowała niczym mężczyzna. Wszyscy wkrótce zaczęli za nią przepadać. Bardzo jej się to podobało.

Pewnego dnia konie ogarnął niepokój. Tłoczyły się w jednym to w drugim końcu zagrody, rżąc i strzygąc uszami. Wiatr przyniósł zapach dymu. To oznaczało natychmiastową ucieczkę, ale dokąd? Mernen najlepiej jak umiała, pomagała starszym. Nagle dobiegły ją słowa starego szamana:
- Gdyby tak być jastrzębiem, można by zobaczyć z góry w którą stronę iść.
Mernen wybiegła za obozowiska gnana pragnieniem pomocy. Nagle poczuła się jak ptak i wzbiła się w powietrze. Z wysokości zobaczyła skąd nadchodzi ogień. Gdy znów stanęła na ziemi pobiegła prosto do szamana. Opowiedziała wszystko szybko szamanowi i poszli tam gdzie wskazała.

Po rozbiciu nowego obozowiska, gdy znów zapanował spokój szaman podszedł do Mernen i spytał:
- Jak to się stało, że zobaczyłaś płonący step?
- Nie wiem. Biegłam i nagle znalazłam się w górze. - odpowiedziała dziewczyna
- Myślisz, że zmieniłaś się w ptaka? - zapytał szaman
Mernen nie wiedziała co odpowiedzieć.
- Mogłam być jastrzębiem?- spojrzała pytająco na szamana
Milczał, a jego twarz nie wyrażała nic.
- A może to moja dusza wzniosła się do góry?
Mernen miała nadzieję, że zdoła odgadnąć co szaman chciałby usłyszeć. On jednak był nieprzenikniony. Poczuła się nieswojo. Po raz pierwszy nie wiedziała, czego się od niej oczekuje. Zaczęła kołysać się na boki, jak przyłapane na czymś dziecko. Wyglądała, jakby chciała się rozpłakać, to znów uśmiechała się przymilnie. Jej rysy zmieniały się, jej postać także.
Szaman dostrzegł, że z Mernen dzieje się coś niedobrego.
- Musisz sama poszukać odpowiedzi- poradził jej
Mernen jednak nie umiała znaleźć wyjaśnienia. Wkrótce przestała o tym myśleć. Unikała szamana.
Choć z łatwością umiała odgadnąć, czego ludzie od niej oczekują, przebywanie z kilkoma osobami na raz zaczęło ją męczyć. Krewni mówili, że Mernen się zmieniła. Tymczasem ona pragnęła, by jak dawniej lubili ją wszyscy. Źle się czuła w samotności, potrzebowała ludzi. Zadowalała jednak coraz mnie osób.
Z bezsilności i gniewu wybuchała płaczem. To bardzo nie podobało się jej ojcu. Zamykała się więc w sobie, co złościło matkę. Zaczęła więc uciekać w step.
Pewnego dnia stanął przed nią szaman:
- Czy wiesz już co się z Tobą dzieje?
- Nie- odpowiedziała. Mernen odwróciła wzrok. Bała się, że znów nie będzie wiedziała, jak się ma zachować. Szaman chwycił za jej ramię i zmusił by na niego spojrzała. Powiedział:
-Nie możesz wciąż się zmieniać. Powinnaś odnaleźć prawdziwą siebie -taką jaką jesteś.
- Nie wiem jak mam to zrobić- odp Mernen
- Musisz pobyć w samotności. Tylko wtedy usłyszysz swój własny głos.
Przygotowała się więc do podróży: ojciec dał jej konia, matka zapas jedzenia i już wkrótce jej postać zniknęła za horyzontem.
Cały dzień jechała przed siebie. Puściła wolno wodze. Step ją uspokajał i usypiał. W nocy koń zniknął. Pamiętała dobrze, że spętała go, zanim położyła się spać, jednak nad ranem już go nie było.
"Jak dobrze byłoby być ptakiem" pomyślała. I nagle wzbiła się w powietrze. Zatoczyła jak jastrząb koło nad stepem i zobaczyła jurtę. Po wylądowaniu na ziemi znów stała się człowiekiem. Podeszła bliżej i zajrzała do środka. Był tam wysoki mężczyzna z twarzą osmaganą wiatrem.
- Kto tu wszedł?- zapytał, odwracając się
Mernen znieruchomiała pod jego przenikliwym spojrzeniem. Jego głos był tak przenikliwy, że dziewczyna zadrżała. Zobaczyła nagle, jak wychodzą z niej po kolej postać matki, ojca, szamana z wioski,krewnych i wszystkich, których znała.
- To oni byli we mnie? zdziwiła się dziewczyna
Mężczyzna nachylił się nad nią. Chwycił ja i potrząsał nią tak długo, aż coś się w niej oderwało,. Zobaczyła wylatującego z jej brzucha jastrzębia. Mężczyzna rzucił ją na stertę skór i podszedł do paleniska. Na kamieniach stał nad ogniem wielki kocioł. Mężczyzna rozdmuchał żar. W jurcie zrobiło się gorąco. Podniósł Mernen, urwał jej głowę, nogi i ręce. Połamał i wrzucił do kotła.
- Spójrz- powiedział, gdy w kotle zawrzało- Twój szpik zmienił się. Nic nie zostało w dawnej Mernen. Mężczyzna wyłowił z kotła kości i położył na kowadle. Wielkim młotem uderzył w nie i wykuwał na nowo jedną po drugiej. Gdy skończył, ułożył kości na ziemi. Znów podszedł do kotła i wyłowił głowę. Wyprażył nad żarem i położył przy kościach. Teraz poskładał wszystko razem.
Nagle Mernen obudziła się- słońce świeciło jej prosto w oczy, a koń stał splątany obok drzewa pod którym spała. "Jak mi lekko pomyślała". Gdy kierując się słońcem wreszcie dotarła do swojej wioski, odszukała szamana.
- Dobrze się spisałaś- pochwalił ją- ale nie wszyscy będą zadowoleni z tego kim teraz jesteś.
Tak tez się stało- wciąż słyszała- To ty Mernen? Zmieniłaś się, nie jesteś już taka jak dawniej.
Mernen to jednak nie przeszkadzało. Już nie zależało jej na tym, żeby wszyscy ją lubili.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz